niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 11

Na lusterku widniał ten sam napis co w Wordzie. Wyciągnęłam jakiś ręcznik i zaczęłam szybko wycierać. Zaczęłam panikować. Ledwo przyszłam do domu a już takie rzeczy się dzieją. Może faktycznie jak biegłam ktoś mnie obserwował? Na samą tą myśl, przeszły mnie ciarki. Boże pomóż. Po dwóch minutach wyszłam z łazienki jak oparzona. To jest naprawdę dziwne. Czy ten ktoś, tutaj jest? Zdezorientowana szłam w stronę swojego pokoju, gdy nagle zauważyłam jakąś postać. Osoba ta, stała tyłem do mnie i patrzyła przez okno. Czułam jak moje serce biło jak oszalałe. Pierwsze co zrobiłam to chwyciłam parasolkę i wolnym krokiem zbliżałam się do, jak się okazało, chłopaka. Im bliżej byłam tym więcej drżały mi dłonie. Uniosłam parasolkę za moje ramię i miałam nią uderzyć prosto w tył głowy chłopaka, ale ten, gwałtownie się odwrócił i zobaczyłam znajomą twarz. Stałam osłupiała przez moment nie wiedząc co mam zrobić. Po dłuższej chwili się odezwałam.
-Co ty tutaj robisz, do cholery?!-wrzasnęłam popychając go do tyłu. Byłam tak wściekła, że chciałam go uderzyć, rozszarpać...cokolwiek.
-Ej, spokojnie! Zauważyłem cię jak biegłaś. Byłaś wystraszona, więc myślałem, że się coś stało-opowiedział dość szybko i niewyraźnie. Delikatnie opuściłam parasolkę i podejrzliwie zaczęłam mu się przyglądać. A może to on za tym wszystkim stoi?
-I tylko tyle?-prychnęłam-proszę cię. Myślałam, że cie stać na coś więcej-Eliot popatrzył na mnie jak na debilkę.
-O co chodzi?-odwróciłam się w stronę łóżka i wzięłam laptopa, którego postawiłam na biurku.
-Wiem, że to twoja sprawka, Eliot. Mogłeś się bardziej postarać-odparłam, czekając aż urządzenie się włączy. Chłopak bacznie mi się przyglądał a ja kolejny raz byłam w szoku. Word był pusty i przez chwilę sądziłam, że oślepłam lub nie obudziłam się ze snu. Jak to możliwie, no jak?-zaraz zwariuje-odparłam i usiadłam zrezygnowana na krzesło.
-Jacqueline, o co chodzi?-zapytał brunet kucając. Myślałam, że się rozpłacze. Czy we własnym domu nie mogę się czuć bezpiecznie?
.
.
.
Po tym jak opowiedziałam brunetowi o całym zdarzeniu, poprosiłam go aby zostawił mnie samą. Powiedziałam mu o wszystkim o tym 'tajemniczym' SMS-ie, o rozmowie Jai'a, która po części mnie zainteresowała i o tym co się dziś stało. Już wiedziałam, że to nie był on. Może źle zrobiłam, że kazałam mu wyjść, ale mam już wszystkiego dość. Najpierw moja matka zachowuje się jakby straciła rozum, później ktoś chcę mnie wystraszyć. Moje życie to jakiś horror! Jeszcze brakuje jakiegoś psychola, który by mnie gonił z piłą mechaniczną. Już niczego nie rozumiem, ale cieszę się chociaż, że mam jakąś osobę do której mogę przyjść i się wyżalić. To jedyny plus jak do tej pory. Gdyby nie to, może bym dziś ogłupiała do końca. Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę szóstą rano. Zapewne zaraz moja rodzicielka wstanie. Żeby uniknąć kolejnej awantury, wybiegłam z pokoju i szłam w kierunku kuchni. W szybkim tempie zrobiłam kanapki z dżemem i znów podreptałam na górę. Nie podobało mi się to, że muszę unikać własną matkę, ale innego wyboru nie miałam. Gdyby była inna, ale nie mam zamiaru, kolejny raz, się  tym martwić. Odstawiłam pusty talerz na podłogę a następnie oplotłam się ciasno ramionami, próbując, choć trochę, o tym wszystkim zapomnieć. Zamknęłam powieki i wzięłam parę głębokich oddechów. Z wielką chęcią poszłabym do kogoś, ale do Eliota nie miałam zamiaru iść. Dziwnie się czuję po tym jak go wyprosiłam. Czyżby wyrzuty sumienia? Możliwe. Jedyna osoba, która wpadła mi do głowy była Melanie. Nie często się widzimy, ale gdy nadchodzi ten czas, dzień szybko mija. Nie chętnie wstałam z podłogi i ruszyłam ku wyjściu. Mam nadzieję, że jak znów tu wrócę nic dziwnego się nie stanie. Szła dość szybkim tempem, co chwila odwracając się, czy nikt podejrzany nie idzie za mną. Na moje szczęście, nikogo takiego nie było. Zapukałam parę razy, ale gdy nikt nie otworzył, chwyciłam klamkę i ku mojemu zdziwieniu, drzwi były otwarte. Niepewnie weszłam do środka i zaczęłam się rozglądać. Dom był bardzo ładny i widać było, że włożyła w niego dużo pieniędzy. Otwierałam wszystkie pokoje, ale okazały się być puste. Nagle usłyszałam dziewczęcy śmiech dobiegający gdzieś z góry. Szybko poszłam w stronę schodów i gwałtownie się zatrzymałam. Na korytarzu znajdowało się sporo pomieszczeń, a mi, z czystego lenistwa, nie chcę się wszystkich otwierać, sprawdzając czy w których z nich jest brunetka. Zaczęłam wyliczać i padło na jasne, środkowe drzwi. Powoli weszłam do pokoju i w jednej chwili pożałowałam, że tutaj przyszłam. To co zobaczyłam, to było ohydne. Nie żeby nigdy czegoś takiego nie widziała, ale czułam się....niekomfortowo? Chyba tak mogę to nazwać. Nigdy bym nie pomyślała, że Eliot i Melanie są razem. Nawet do siebie nie pasowali charakterami, tak mi się nie dawno wydawało. Gdy chłopak mnie zauważył, zawstydzony zepchnął brunetkę, która siedziała na nim i przykrył się kołdrą. Melanie, natomiast zabrała swoje ubrania i wyszła. Świetnie zostałam sama z gołym chłopakiem. Chwile patrzyliśmy się na siebie i dopiero teraz dotarło do mnie, że to się dzieję naprawdę. Zakryłam swoje lekko otwarte usta i spuściłam swój wzrok na podłogę. Jest mi tak cholernie wstyd!
-Przepraszam-to było jedyne co mogłam z siebie wykrztusić. Odwróciłam się do niego plecami i w błyskawicznym tempie zeszłam na dół. Gdy byłam już na zewnątrz zaczęłam po cichu siebie wyklinać.
_______________ _______________ _______________
Co sądzicie o tym rozdziale? Kto mógłby być tym "ktosiem" ?


3 komentarze:

  1. Cudne, czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ostatnio strasznie zabiegana, ale wreszcie mogłam przeczytać, a potem rzec, że rozdział jest jak zawsze czymś naprawdę dobrym. Strasznie mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej skarbie x ;*
    Zapraszam na ff o Harry'm "Psychic Love"
    http://psychic-love-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    Przepraszam za spam ! <3

    OdpowiedzUsuń