niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 10

Obudziłam się z krzykiem. Byłam cała spocona, zdezorientowana i trochę mi zajęło zanim zdałam sobie sprawę, że to był tylko sen. Odetchnęłam z ulgą. To tylko jeden, pieprzony sen, Jacqueline. Usiadłam po turecku na łóżku i zaczęłam gładzić swoje włosy, które-zgadując, wyglądały jakby piorun w nie strzelił. Gdy mój oddech się unormował, wstałam i otworzyłam okno. W moim pokoju było tak duszno jak w saunie. Spojrzałam w niebo, które było przepełnione gwiazdami. Nie mogę uwierzyć, że spędziłam całą sobotę na spaniu, ale sam mój mózg błagał mnie aby  się położyła. Odwróciłam się i skierowałam się do mojej szafy. Założyłam luźne dresy i czarną bluzę, która tak na marginesie, była moją ulubioną. Po cichu zeszłam na dół, założyłam buty i dosłownie wybiegłam z domu. Trochę świeżego powietrza dobrze mi zrobi, pomyślałam. Zaczęłam biec przed siebie. Zimny wiatr owiewał moją szyje wywołując przyjemne dreszcze. Właśnie tego mi brakowało. Nie wiem ile już biegłam. Dwadzieścia a może tylko dziesięć minut? W każdym bądź razie byłam już zmęczona. Lekko kucnęłam i zaczęłam głębiej oddychać.
-Oj słabą masz kondycje-usłyszałam tuż za sobą dziewczęcy głos. Nie miałam dość siły by się odwrócić, więc osoba z tyłu ustała na przeciwko mnie i również kucnęła-Powinnaś biec swoim tempem a nie jak jakaś rakieta-dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyna była szczupłą brunetką o ciemnych oczach. Posłałam jej uśmiech a ona go odwzajemniła.
-Jacqueline, miło cię poznać-powiedziałam wciąż dysząc.
-Caroline-brunetka zaczęła się oglądać dookoła a potem jej wzrok znów się przeniósł na mnie-dasz radę przebiec jeszcze ze sto metrów?-zapytała kładąc rękę na moim ramieniu. Kiwnęłam głową na co Caroline momentalnie się podniosła. Ostatkami sił dobiegłam do 'mety', która okazała się być jej domem. Czułam się dziwnie wchodząc do środka. Dziewczyna nawet mnie nie zna a już zaprasza do siebie. Skierowałyśmy się do wielkiej kuchni a po chwili otrzymałam od brunetki szklankę soku pomarańczowego. Chciałam zacząć jakiś temat, ale nie wiedziałam jaki. Po twarzy Caroline nawet nie widziałam żeby przejmowała się tą ciszą.
-Em...gdzie jest łazienka?-zapytałam dość nieśmiało. Brunetka objęła mnie ramieniem i zaprowadziła na góre, pokazując ciemne drzwi po lewej. Po załatwieniu swoich spraw, wyszłam z pomieszczenia i miałam juz schodzić, gdy nagle jedne z drzwi się otworzyły a w progu stał ten sam brunet, który śmiał się z mojego "incydentu" w basenie. Chłopak uśmiechnął się, ale ja nadal stałam, patrząc się na niego z zszokowaną miną.
-Co ty tutaj robisz?-zapytaliśmy w tym samym momencie.
-Ja? Mieszkam tu a ty skąd się wzięłaś?- z chęcią zdjęłabym mu ten uśmieszek z twarzy.
-Spotkałam przypadkowo Caroline i...-nie dane było mi dokończyć bo na korytarzu pojawiła się owa brunetka.
-Widzę, że się poznaliście-powiedziała zbyt radosnym głosem. Mój wzrok ciągle był skupiony na chłopaku, który zaczął się drapać po karku.
-Właściwie, już się znamy-i żałuję tego, pomyślałam. Przez chwilę staliśmy w ciszy i dopiero wtedy zauważyłam, że James ma kolczyka w policzku. Muszę przyznać, że słodko z nim wygląda. Jacqueline, ogarnij się, skarciłam się w myślach.
-Już chyba pora na mnie-zakomunikowałam i szybko zeszłam na dół. Założyłam buty i byłam już gotowa do wyjścia, ale krzyk dziewczyny spowodował, że się zatrzymałam.
-Do zobaczenia!-odparła na co ja wysiliłam się na uśmiech i wyszłam.
Jednak mogę stwierdzić, że noc jest przerażająca. Im dalej byłam od domu Caroline tym bardziej zaczęłam się bać. Oczywiście, jak to ja, zaczęłam sobie wyobrażać jak nagle za drzewa wyskakuję jakiś psychol i mnie porywa. Pokręciłam głową chcąc odpędzić te myśli i chciałam się skupić na czymś przyjemnym, lecz nie mogłam. Każdy szelest, auto, szczek psa, wywoływał u mnie strach. Jestem bardzo blisko domu, nic mi nie grozi, powtarzałam to sobie aż do momentu gdy zobaczyłam znajome mieszkanie. Gdy już weszłam do środka, starałam się poruszać bardzo cicho, aby nikogo nie obudzić. Nie chciałam żeby moja rodzicielka znów mnie pytała gdzie byłam. Czułam się wtedy jak na przesłuchaniu. Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się w swoim pokoju, ale nie potrwało to zbyt długo bo zobaczyłam włączonego laptopa leżącego na łóżku. Podeszłam bliżej i na dolnym pasku narzędzi ujrzałam, że został zminimalizowany Word. Po chwili zastanowienia się otworzyłam go a w nim był wielki, czerwony napis:
S-SECRET
To są jakieś żarty, tak? Zaczęłam się rozglądać dookoła i zorientowałam się, że okno było otwarte. Przecież ja je zamykałam, pomyślałam a przez ciało przeszłe mi dreszcze. Co to mogło znaczyć? Jaki sekret? To było tak dziwne, że zaczęłam panikować. A może ten "ktoś" mnie teraz obserwuję i ma ubaw ze mnie? A co jeśli to nie są żarty? Nie wiem w co mam wierzyć, ale żeby racjonalnie myśleć musiałam się uspokoić. Wzięłam parę głębokich wdechów i starałam się skupić na czymś innym. Musiałam iść do łazienki i trochę ochłodzić twarz. Dość pewnym krokiem otworzyłam drzwi i mało co nie dostałam zawału. Okay to zaczyna być dziwne...
_______________ _______________ _______________
Chciałabym Was przeprosić, że rozdział jest taki krótki, ale wiecie...nauka itp i nie miałam zbytnio czasu aby go napisać. I mam pytanie: Pisać pod każdym rozdziale kiedy będzie następny?

5 komentarzy:

  1. Włàczysz opcję dodawania anonimowych komentarzy? Plis

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co mam napisać...ciekawa jestem co zobaczyła w łazience :D czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie jak zwykle <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O B O Ż E. Chyba tyle potrafię z siebie wykrztusić. Każdy rozdział, który tutaj się pojawił był naprawdę czymś świetnym. Mam nadzieję, że to wiesz :)

    OdpowiedzUsuń